próba przyłącza wodnego
3 dni kopania i znalezlismy rurke- rów na szerokosc łopaty, długi na ok 5 metrow i gleboki ok 150 cm...po 2 dniu lekka utrata nadziei ze rura jest (mimo map)...udalo sie...jednak rozczarowanie mialo dopiero nadejsc....dzis maz po nocce od 6:40 do 7:05 czekal aby wykonac umowiony telefon ( nie musze chyba pisac, ze nad ranem bez snu nocnego liczy sie kazda minuta) do wodociagow...wykonal...pan powiedzial ze sie zorientuje bo przylacza robia od wt-czw,ale zobaczy...no to maz sie szykuje do spania (my wstajemy do pracy i przedszkola)...juz mial glowe do poduszki przytulac- dzwoni telefon! za godzine beda na dzialce przylaczyc....no ta małż sie ubiera, robi kawe jak siekiera i czeka....ja juz w pracy odbieram telefon: k.....a ja pi...le...juz byl w polowie drogi ...zadzwonili, ze beda po poludniu jendnak....nie wiadomo dlaczego....no to poszedl spac...po poludniu - ciszaaaaaaaaaaaa (długa), maz dzwoni-czy beda - aaaa,nieeeeee,boooo nam sie zgrzewarka popsula,odezwiemy sie w przyszlym tygodniu...potem telefon, --a moze pozyczymy z innego dzialu to jutro zadzwonimy....(zobaczymy czy w sobote pracuja) - krotkie podumowanie - jesli ktos sie chce przylaczyc w k-cach niech zglosi sie zanim wbije lopate (tylko zeby wyrobic sie w srodku tygodnia) - poki co przepraszam sasiadow ze przejscia kolo nas brak i pozdrawiam panow od wody w kato :)